piątek, 31 października 2008
Pi
Proces tworzenia 3 gry przedłuża się. I nie jest tak, że nad nią nie pracuję – przeciwnie – zajęła mi już więcej czasu niż poprzednie dwie razem wzięte, a wciąż jeszcze kupę roboty przede mną. Żeby nie zanudzać tych, którzy na mojego bloga zaglądają (a Google Analytics, pokazuje, że są takie osoby) chciałem zaprezentować coś w międzyczasie.
Wpadłem dotąd na pewnie ponad setkę pomysłów na grę. Nad połową z nich zastanawiałem się dłużej niże chwilę, czasem gnieździły mi się w głowie od miesięcy. Do kilkudziesięciu z nich przysiadłem, wykonałem kilka wstępnych szkiców w Ilustratorze, testowałem mechanikę „sam ze sobą”. Z tej grupy z kolej wykonałem, wydrukowałem w mniej lub bardziej wstępnej wersji 5. W każdą zagrałem z żywimy ludźmi. Każda z nich okazała się klapą, w stopniu różnym. A nawet jeśli któraś „miała potencjał” (trzy zdają się ten potencjał mieć) to mi tego potencjału zabrakło – projekt odłożyłem na później, z założeniem, że kiedyś do niego wrócę. Co sprawdziło się tylko w przypadku jednej – wojennej – którą być może jeszcze kiedyś skończę.
Wśród gier, które wydrukowałem, była jedna, która choć okazała się nieudana, miała element ciekawy, który jakoś szkoda mi zmarnować – chodzi tu o karty. Tematyką gry byli kosmici, obcy, czy jaki ich tam zwał. Podobają mi się. Nie tylko mi. Są sympatyczni. Kurzyli się w szufladzie, wiec postanowiłem, że czas na premierę w internecie.
Oto oni. Jest ich dużo więcej, a to tylko część. Talia wygląda na gotową: mamy 5 kolorów kosmitów, każdy z kolorów ma wartości od 1 do 5. Szarzy obcy mają symbol w tęczowych barwach – mieli być dżokerami. I tyle. Mechaniki brak, zeszła w praniu. A może ktoś ma na nią pomysł? Albo pomysł był już dawno, brakowało tylko wykonania? Jak co – to zapraszam.
Wpadłem dotąd na pewnie ponad setkę pomysłów na grę. Nad połową z nich zastanawiałem się dłużej niże chwilę, czasem gnieździły mi się w głowie od miesięcy. Do kilkudziesięciu z nich przysiadłem, wykonałem kilka wstępnych szkiców w Ilustratorze, testowałem mechanikę „sam ze sobą”. Z tej grupy z kolej wykonałem, wydrukowałem w mniej lub bardziej wstępnej wersji 5. W każdą zagrałem z żywimy ludźmi. Każda z nich okazała się klapą, w stopniu różnym. A nawet jeśli któraś „miała potencjał” (trzy zdają się ten potencjał mieć) to mi tego potencjału zabrakło – projekt odłożyłem na później, z założeniem, że kiedyś do niego wrócę. Co sprawdziło się tylko w przypadku jednej – wojennej – którą być może jeszcze kiedyś skończę.
Wśród gier, które wydrukowałem, była jedna, która choć okazała się nieudana, miała element ciekawy, który jakoś szkoda mi zmarnować – chodzi tu o karty. Tematyką gry byli kosmici, obcy, czy jaki ich tam zwał. Podobają mi się. Nie tylko mi. Są sympatyczni. Kurzyli się w szufladzie, wiec postanowiłem, że czas na premierę w internecie.
Oto oni. Jest ich dużo więcej, a to tylko część. Talia wygląda na gotową: mamy 5 kolorów kosmitów, każdy z kolorów ma wartości od 1 do 5. Szarzy obcy mają symbol w tęczowych barwach – mieli być dżokerami. I tyle. Mechaniki brak, zeszła w praniu. A może ktoś ma na nią pomysł? Albo pomysł był już dawno, brakowało tylko wykonania? Jak co – to zapraszam.
piątek, 24 października 2008
Royal Turf
No i stało się. Kilkanaście godzin (sam już nie wiem ile?) roboty i nowa oprawa graficzna dla zapowiedzianego wczoraj Royal Turf gotowa do pokazania.
Autorem gry jest Reiner Kniazia. Jej tematyka to wyścigi konne, a celem gracza nie jest ściganie się z innymi, a, i to wydaje się najciekawsze, obstawianie. Wyścigi konne mają niesamowity klimat, bazgranie po programie, rozmowy w kolejkach z obcymi ludźmi o tym, na kogo warto postawić, w końcu same nerwy podczas wyścigu. Właśnie tę stronę wyścigów – typowania – chciałem oddać na planszy do Royal Turf. Stara plansza nie przypadła mi do gustu, zarówno wykonanie jak i pomysł, który wydaje się nietrafiony, sugerujący, że gra polega na ściganiu się pionków na owalnym torze. A tak nie jest, bo RT to gra hazardowa, stąd umieściłem na niej archiwalne znaczki, bilety, programy i wyścigi z lat 40 i 50.
W grze wykorzystałem wiele elementów znalezionych w internecie, ale też przerabiałem własne zdjęcia.
Deatal:
Fragment planszy z przykładem kart i żetonów służących do obstawiania:
Autorem gry jest Reiner Kniazia. Jej tematyka to wyścigi konne, a celem gracza nie jest ściganie się z innymi, a, i to wydaje się najciekawsze, obstawianie. Wyścigi konne mają niesamowity klimat, bazgranie po programie, rozmowy w kolejkach z obcymi ludźmi o tym, na kogo warto postawić, w końcu same nerwy podczas wyścigu. Właśnie tę stronę wyścigów – typowania – chciałem oddać na planszy do Royal Turf. Stara plansza nie przypadła mi do gustu, zarówno wykonanie jak i pomysł, który wydaje się nietrafiony, sugerujący, że gra polega na ściganiu się pionków na owalnym torze. A tak nie jest, bo RT to gra hazardowa, stąd umieściłem na niej archiwalne znaczki, bilety, programy i wyścigi z lat 40 i 50.
W grze wykorzystałem wiele elementów znalezionych w internecie, ale też przerabiałem własne zdjęcia.
Deatal:
Fragment planszy z przykładem kart i żetonów służących do obstawiania:
czwartek, 23 października 2008
Czy konie mnie słyszą?
środa, 22 października 2008
Kill Doctor Lucky - plansza
Poniżej prezentuję własną wersję planszy do Kill Doktor Lucky. Chciałem uzyskać klimat z pierwowzoru – plansza ma wyglądać jak plan rezydencji, ma być czytelnia, prosta i bez przepychu. Jednocześnie zmieniłem stylistykę na starszą, poprzez czcionkę i ornament. Pożółkły papier w tle, przetarty, zniszczony nadruk posłużył do tego samego celu. Ostatecznie nowa plansza ma coś z oryginału Cheapass Games, ale jednocześnie nie ma już charakteru wydruki z czarno-białej drukarki.
Niebawem przykłady kart.
Detal planszy:
Kill Doctor Lucky - okładka
Na dobry początek – Kill Doctor Lucky! – projekt okładki pudełka do mojej własnej wersji gry wydawnictwa Cheapass Games. Cheapass Games słynie z wydawania gier najniższym możliwym kosztem, zmniejszając tym samym ich cenę. Dzięki temu większość gier ma specyficzny dla wydawnictwa charakter: jednolita kolorystyka, czarny nadruk, skąpa grafika (miejscami nawet bardzo dobra). Taki był też wydany w 1996 Kill Doktor Lucky, stworzony przez Jamesa Ernesta i zilustrowany przez Damona Browna. Kilka lat temu wydano nową wersję gry, w typowym dla amerykańskich tytułów stylu – dla mnie nowa wersja pozbawiona jest klimatu pierwowzoru. Dlaczego – napiszę przy okazji prezentowania planszy.
Przenoszę doktora Szczęściarza i jego niedoszłych zabójców o jakieś 100 lat wstecz, w porównaniu do pierwowzoru.
Okładka pudełka w wersji czerwonej i czarnej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)